________________________________________________
Wszystkim zaglądającym na tę stronę ludziom dobrej woli, życzę Szczęśliwego 2008 Roku - bo tym, którzy pomagają, kiedyś też ktoś pomoże...
Szczęść Boże!...
_________________________________________________
Sponsorowanie dziecka to niewielkie wyrzeczenie!
W 1994r. zaczęłam sponsorować dziecko z Afryki. Nigdy nie należałam do osób bogatych, a jakoś co miesiąc mogłam wyskubać te kilkadziesiąt dolarów. I robię to regularnie do dziś.
Wysyłam też paczki z upominkami na urodziny i na Boże Narodzenie. Nie chodzę dzięki temu głodna ani obdarta, mam wystarczająco urządzone mieszkanie, nawet starcza mi na utrzymanie kilku kotów i samochodu (sic!sic! sic!).
Zachęcam wszystkich! Przez World Vision sponsorowanie dziecka kosztuje tylko 43$ miesięcznie. Odmówcie sobie 2 paczek papierosów, flaszki wódki, czy nowej kiecki, czy ja wiem jeszcze jakiej drobnej przyjemności? Bez tego można się obyć - a o ile lżej żyje się ze świadomością, że CHOĆ TROCHĘ komuś pomagasz!
Niechętni do świadczenia pomocy zasłaniają się wymówką: „A powiedz mi, ile z tych pieniędzy dociera do dziecka?”- mędrkują z przekąsem. Nie obawiajcie się! Akurat tyle, żeby zapewnić dziecku szkołę, uniform, leczenie, całej wiosce czystą wodę, pomoc rodzinie w hodowli roślin i zwierząt. Wiadomo, że część pieniędzy idzie na organizację - ci ludzie też muszą z czegoś żyć! Najważniejsze, że za twoje pieniądze świadczą oni autentyczną pomoc, na którą ty nie masz czasu, czy siły.
Zapomnieliście także, że istnieje coś takiego jak przeliczanie pieniędzy z kraju do kraju. Kiedyś 100$ w Polsce to był majątek! Dwie dobre miesięczne pensje. Prawdopodobnie w krajach nierozwiniętych do dziś podobnie to wygląda.
Dodam, że jeśli pracujesz, ok. 1/3 wpłaconych pieniędzy, raz w roku zwróci ci tax. Niestety jeśli jesteś rencistą, czy pobierasz jakikolwiek zasiłek, nie dostajesz zwrotu. (Ale i tak ci wystarczy, ja np. płacę z emerytury...)
Najciężej jest się zdecydować, ale gdy już podejmiesz decyzję, wejdzie ci to w krew i nie będziesz mógł sobie wyobrazić, że można postępować inaczej. Dodatkowo, jeśli wierzysz w Boga, to pomyśl, że jakoś wpłynie to na twoje przyszłe życie, gdy przyjdzie czas sądu (!).
Choć przyznam się - nie sponsoruję dzieci ze względu na sąd Boży, tylko dlatego, że serce mi pęka, kiedy widzę w TV dzieci grzebiące w śmietnikach, czy łapiące szczury, bo nie mające nic do jedzenia. Czy dzieci kuśtykające na nóżkach wykoślawionych krzywicą, godzinami wędrujące do brudnych kałuż, z których czerpią wodę do picia. I nie są to tylko reklamy organizacji charytatywnych, to jest rzeczywistość!
Nie wszystkim powodzi się tak dobrze jak nam – szczególnie tu, w Australii. Zatem szczególnie my powinniśmy pomagać tym, którzy umierają z głodu. Bardzo chciałabym, żebym choć kilku osobom przemówiła do sumienia – byłoby dobre i to....
Jeśli się zdecydujesz zadzwoń na nr 1300 303 440 (local cost) lub napisz na adres: World Vision Australia, GPO BOX 9944 Melbourne Vic 3001. Za kilka dni dostaniesz ankietę, w której cię zapytają z jakiej części świata dziecko chcesz sponsorować i jakiej płci. Pamiętaj jednak, że „kto daje i odbiera...” – musisz zatem podejść do tego poważnie, nie możesz nagle przerwać dotacji, jeśli ci się nie spodoba regularne świadczenie. Przynajmniej jedno dziecko zasponsoruj - do czasu gdy dorośnie.
Organizacja World Vision nie oszukuje. W każdej chwili możesz pojechać i spotkać sponsorowane dziecko – jeśli masz na to finansowe możliwości i ochotę. Spotkanie zostanie dla was zaaranżowane. Niestety zabronione jest zaproszenia dziecka do siebie; proszą nawet, żeby wysyłać zdjęcia robione w naturze, a nie w mieszkalnych wnętrzach, ze względu na szok jaki sprawiłoby dziecku obejrzenie naszego świata – jakie to gorzkie! Ale może tym bardziej zachęci cię to, do wyciągnięcia ręki z pieniędzmi...
Możesz też korespondować ze sponsorowanym dzieckiem, co kwartał będziesz dostawać raport o jego zdrowiu, wynikach w nauce, wraz z aktualną fotografią.
Jeśli już zaczniesz, zobaczysz, że to wciąga! Gdy pierwsza dziewczynka z Ghany, skończyła 15 lat i zrzekła się sponsorstwa na korzyść bardziej potrzebującego dziecka, zasponsorowałam 5-latkę z Ugandy.
Z przyjemnością oglądam, chociaż na fotografiach, jak się rozwijają i z radością czytam, że Doreen dobrze się uczy. Może będzie chciała nadal się uczyć, żeby zostać nauczycielką?
W każdym razie, dokąd będę żyła i miała dach nad głową i co jeść, będę sponsorować potrzebujące pomocy dziecko. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia, że mogłabym tego nie robić. A dodam, że pieniądze te wydaję z wyjątkową przyjemnością...
Jeśli mimo przedstawienia tych faktów, nie namówiłam cię na regularną pomoc, to może od czasu do czasu dasz dotację na nieszczęśników gnębionych kolejnym kataklizmem?
Pomyśl, że każdego to może spotkać i być może i tobie kiedyś ktoś pomoże. Tekst poniżej poinformuje cię, że jest wielu ludzi, którzy pomagają; widać tych o dobrej woli jest więcej...
Możesz stać się jednym z nich.
________________________________________________________________
Pomagać należy także zwierzętom!
Ponieważ przez kilka tygodni miałam zepsuty komputer, nie poinformowałam, że w marcu tego roku, w naszym domku Baby Jagi odbyło się party – spóźnione urodziny mojej córki Selmy.
Przybyło trzydzieści kilka Kochanych, Wspaniałych Osób, które zamiast prezentów złożyły datki na World Society for the Protection of Animals (WSPA). Udało nam się zebrać sumę 320$Aus!
Zatem wszyscy obecni na party, w części pomogli w uwolnianiu zwierząt od okrucieństwa.
Człowiek – niestety, wciąż w większości - istota z natury okrutna, bezmyślnie zabija swoich młodszych braci: wieloryby, foki, tygrysy, małpy... Uwięzionym w klatkach niedźwiedziom wbija w brzuch metalowe rurki, którymi sączy się drogo sprzedawana żółć; na inne misie - skute kajdanami, napuszcza się stado rozjuszonych psów – w celu uradowania gawiedzi.
W tym samym celu torreadorzy zabijają byki na arenach... Australijskie owce exportowane żywcem na wschód, są kopane, rzucane; a potem tygodniami płyną statkami, stojąc ciasno jedna przy drugiej, pozbawione wody. Połowa ich pada w czasie tej gehenny, te które dotrą do celu, z podżynanymi gardłami umierają w mękach.
Inni „przyjemniacy” biorą sobie pieska albo kotka, a potem go wyrzucają - jak pewien mój, na szczęście były znajomy (och, korci mnie, żeby zaprezentować go tutaj z imienia i nazwiska!!!), który ciężarną kotkę wywiózł do buszu, bo wcześniej pożałował pieniędzy na jej wykastrowanie.
Ale są też ludzie, którzy są ludźmi – nie bestiami. Ktoś taki znalazł (co prawda inną) ciężarną kotkę w buszu, do tego przywiązaną do drzewa! Zabrał ją do domu, odchował kocięta, a potem wyszukał im właścicieli. Moja córka obecnie pracuje w RSPCA i tam styka się z ofiarami bestialstwa nieludzi, ale też codziennie kilka zwierzaków jest adoptowanych przez ich normalnych, starszych braci.
Zwierzęta też można sponsorować. Jedna z najlepszych polonijnych poetek sponsoruje misie. Co miesiąc za jej pieniądze jeden maltretowany niedźwiedź jest uwalniany.
WSPA pomaga umęczonym zwierzętom i walczy o ich prawo do normalnego życia. Doprowadza do tego, żeby winni okrucieństwa wobec zwierząt byli ukarani oraz uczy ludzi, żeby respektowali zwierzęta i traktowali je humanitarnie. Wszyscy, którzy byli na naszym party i złożyli datki – poparli tę organizację.
Myślę, że takie rozwiązanie to doskonały pomysł! Gościom zaoszczędza czasu na wyszukiwanie i zakup prezentów, a solenizantom kłopotu – co robić z niechcianymi darami. Przy tym pieniądze przekazane na dobry cel – uszczęśliwiają dodatkowo tych, na których są wpłacane!
Wszystkim Wspaniałym Ludziom, którzy zebrali się tego wieczoru w naszym domku SERDECZNIE DZIĘKUJEMY!
Także w imieniu zwierzaków, którym pomogliście.
Zatem podziękowanie od WSPA, choć jest wystawione na nazwisko Selmy Celejewskiej dotyczy
WAS WSZYSTKICH – God bless You!